W ostatnim (i jedynym do tej pory) poście o dramie (Atami no Sousakan link ) zapewniałam, że oglądam praktycznie tylko dramy –
komedie romantyczne. Tymczasem zabieram się do kolejnego postu o japońskim serialu
i bynajmniej nie jest on z mojego ulubionego gatunku! „Lost Days”, czy jak kto
woli „Rosuto Deizu”, jest to serial z suspensem, czyli trzymający w
napięciu/niepewności. Czemu akurat sięgnęłam po tę dramę? Sama nie wiem… może właśnie,
dlatego, że miałam dość cukierkowych, przewidywalnych scenariuszy z uroczych
romansów i lekkich komedii. Nie żeby coś, „Lost Days” wcale nie jest jakąś
ciężką dramą. Jednak na próżno szukać w niej biednego kopciuszka i lodowego
księcia, noszenia na barana, ściano-jebsów (jak jeszcze nie wiesz, co to
zapraszam na Skośnookiego bloga link) czy pojedynku dwóch przystojniaków o
serce nieporadnej głównej bohaterki. Co prawda chłopaki się parę razy zlali i
to z powodu dziewczyny, ale całość utrzymana jest w całkowicie innym
charakterze. Hm… po tej wyliczance coraz bardziej wydaje mi się, że trzeba
zrobić post „Czego w dramie nie może zabraknąć?” (^.^)
„Lost Days” oglądałam już jakiś czas temu, więc nie mogę
obiecać (bo nie pamiętam), że nie będzie ciągnięcia za nadgarstek lub wall-kiss’ów…
owszem pocałunki będą ale wydaje mi się, że takie normalne. Jeśli ktoś po
przeczytaniu ostatniego zdania żałuje, bo zrobiłam mu spoiler, na swoją obronę
mogę powiedzieć tylko jedno: 7
studentów, 2 chłopaków i 5 dziewczyn wyjeżdża na wycieczkę do domku położonego
daleko w górach i naprawdę, ale to naprawdę nikt się nie spodziewa, że ktoś się
z kimś pocałuje? Raczej trudno mi w to uwierzyć (~_~)
Jeśli chodzi o obsadę to cóż… co mogę napisać? Nie wydaje
mi się, żeby była jakaś szczególnie znana - choć pomijając dużą ilość obejrzanych dram na
podstawie, której to stwierdzam - nie znam się na tym za bardzo. Jednak, co
bardzo lubię i stanowi dla mnie znaczny plus, ze wszystkimi aktorami już się wcześniej spotkałam w mniej
lub bardziej znaczącej roli. Więc może was sobie przedstawię:
Seto Kōji – poznaliśmy się w „Atashinchi no danshi” już
jakiś czas temu, ostatnio oglądałam z nim „Tumbling”, tutaj zagrał jedną z głównych ról.
Może właśnie po „Tumbling’u” zostało mi postrzeganie postaci jakie kreuje, ale
mam wrażenie, że tak jak Takenaka Yuta, tak Shino Yuta z „Lost Days” są dość
spokojnymi, miłymi i grzecznymi chłopcami, a przynajmniej tak mi się kojarzą gdy o nich
myślę. Może to przez „Yuty”…
Yoshizawa Ryō –
wcześniej widziałam z nim tylko „Kingyo Club”. Porównując obie jego postacie to
oczywiście Natsu jest bardziej dojrzały, pomijając różnicę 3 lat między tymi
dramami, to w końcu Yanagihashi Sho był licealistą. Jednak podobnie w
obu dramach Natsu i Sho są tymi mniej grzeczymi (^.-)
Ishibashi Anna –
zagrała w tylu filmach i serialach, a ja ją kojarzę tylko z „L-DK”! Film ten
był kręcony w tym samym roku co „Lost Days”, jednak Miki i Satsuki są kompletnie
inne. Miki to ta miła, pomocna, spokojna, grzeczna, która nie chce się denerwować i robić przykrość innym… aż wstyd się przyznać ale wkurzała mnie od pierwszych minut dramy,
bardziej niż jako wredna „ta druga” w „L-DK” (chociaż może wredna to za mocne
słowo).
Kiriyama Renn –
oglądałam z nim „Tadashii ouji no tsukurikata” i „Switch girl”, po tych dwóch
dramach tym razem go kompletnie nie poznałam! Na początku na plakacie
przypominał Hiro Mizushimę (przepraszam Hiro). Jednak coś w tym musi być, bo
Renn zagrał Nanbę Minami w kolejnej wersji Hana Kimi (z 2011r.). Jeszcze jej
nie oglądałam, tak strasznie boję się, że nowa obsada zepsuje mi moją pierwszą
i ukochaną dramę (T-T) Wataru nie zalicza się do 7 studentów, bo jest starszym
bratem Miki, i tak jak Arata, jest baaaardzo skryty, jednak tym razem zalatuje
troszkę „Boku wa imouto ni koi wo suru”. Jeśli ktoś nie wie o co chodzi, proszę
po prostu obejrzeć „Lost Days”.
Triendl Reina – pani z
„Bad Boys J” i „Yamada-kun to 7-nin no Majo”. Tej pierwszej produkcji już nie
pamiętam, bo w sumie jej nie dokończyłam, jednak Rinka i Miyabi (z tego co pamiętam)
bardzo się od siebie różnią… nie wchodząc w szczegóły, powiem tylko, że bardzo
polubiłam postać Rein’y z „Lost Days”, chyba była moją ulubienicą.
Kojima Fujiko – ją również
znam z „Yamada-kun to 7-nin no Majo”, ale w ogóle nie pamiętam jaka była Maria!
(T-T) Natomiast Mana była cały czas spokojna i opanowana, skryta i mam
wrażenie, że mało sympatyczna, nie przepadałam za nią. Jak tylko słyszałam „Mana”
od razu przychodziło mi na myśl
Miyoshi Ayaka – zagrała
w recenzowanym przeze mnie „Atami no sousakan”, to moja ulubiona „mumia” XD,
ale widać jak przez 4 lata wydoroślała. Tachibana Satsuki mnie bardzo
wkurzała, ale przy niej nie mam wyrzutów sumienia, wydaje mi się, że jej postać
była na taką kreowana. Gdyby jej nie było wszystko mogłoby się potoczyć inaczej…
Może jednak powinnam przybliżyć trochę fabułę. Opis ze strony www.dramawiki.pl:"Siedmiu studentów uczęszczających do klubu tenisowego wybiera się na zakończeniu roku do domku położonego w śnieżnych górach. Chociaż wydaje się, że wszyscy są ze sobą zżyci i znają się bardzo dobrze, każde z nich ma pewne sekrety. Skryte uczucia miłości i zazdrości, o których nikt nie może się dowiedzieć. Yuta, miły i błyskotliwy przewodniczący klubu tenisowego, zakochany jest w towarzyskiej i bardzo ufnej Miki. Na wycieczce zamierza powiedzieć jej o swoich uczuciach, jednak nic nie idzie po jego myśli. Miki umawia się z dobrym przyjacielem Yuty, Natsu. Jest w niego zapatrzona do tego stopnia, że nie dostrzega rzeczy, które dzieją się wokół niej. Gdy tylko dawno tłumione uczucia powoli zaczynają wychodzić na wierzch, dochodzi do tragedii. Ginie jedna z osób, zaś wszyscy zaczynają bać się o własne życie i podejrzewać innych o popełnienie morderstwa. Im więcej czasu spędzają ze sobą, tym mroczniejszą prawdę o sobie poznają."
Hm... do tragedii dochodzi trochę później. Jednak gdy tylko dawno tłumione uczucia i sekrety wychodzą na wierzch, między kolegami wszystko zaczyna się psuć. Niesamowite jak to co ukrywamy przed innymi może wpłynąć na relację między nami. Do tego dochodzi jeszcze manipulacja i knowania, a jak wiadomo od dawna, kłamstwo ma krótkie nogi. Ja na ich miejscu od razu bym się stamtąd wynosiła. Szczególnie, że co jakiś czas słychać komunikaty z radia o zbiegłym mordercy ukrywającym się w pobliskim lesie! Gdy w grę zaczyna wchodzić ich własne życie, bohaterami targa strach, wątpliwości, niepewność i przerażenie...
Całość opowiadana jest przez Shino, którego komentarze z przyszłości - po całym wyjeździe - pojawiają się co jakiś czas w postaci narracji, np. pierwszy z nich:
"Ciekawe czy nie doszłoby do morderstwa, gdybym dostrzegł prawdę kryjącą się za tymi uśmiechniętymi twarzami."
Przez nastrój jaki wprowadzają cały czas zastanawiałam się, kto zostanie ofiarą. Dopiero na samym końcu dramy dowiedziałam się jak błędne było moje rozumowanie... SPOILER
Powinnam zastanawiać się kto zostanie mordercą, a nie ofiarą! Więc nawet jak dowiecie się o tym przed obejrzeniem tej produkcji, nic straconego. Ja gdy już znam całą prawdę nie mogę pobawić się w typowanie mordercy (^.-)
KONIEC SPOILERU
Dużym plusem tej dramy był właśnie nastrój napięcia i niepewności. Widz razem z bohaterami stopniowo odkrywa różne fakty i sekrety. O wiele bardziej lubię taką sytuację niż, gdy ja wszystko wiem a główny bohater nie. Wtedy mam taką ochotę pójść do niego, potrząsnąć nim kilka razy i powiedzieć całą prawdę!
Podsumowując drama "Lost Days" ma wiele plusów, a ze względu na ilość i długość odcinków (10 x 36min) nie należy do tych bardzo zobowiązujących. Polecam obejrzenie jej z powodu fantastycznie ukazanych kontaktów między ludzkich. Fabuła czasami posuwa się dość wolno, ale może to tylko ja miałam takie wrażenie, gdyż rzadko oglądam dramy, które dzieją się w tak krótkim odstępie czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz