Nawiązując do hanami zake i tsukimi zake, proszę rozsiąść się wygodnie z sake lub innym ulubionym napojem i oddać się z nami obserwacji krajów z magicznego zakątka świata, jakim jest Azja (^-^)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

"Ram - Leela" - recenzja filmu

Nadszedł ten dzień, aby na naszym blogu pojawił się post dotyczący cudownie różnorodnego miejsca w Azji jakim są Indie. Swoją przygodę z tym krajem zaczynamy oczywiście od rzeczy, która niewątpliwie jest dla niego charakterystyczna - Bollywood, odpowiadającego zachodniemu Hollywood'owi. Jedna z pierwszych produkcji, która wciągnęła mnie w ten filmowy przemysł pełen kolorów i muzyki to "Ram - Leela". Zapraszam na recenzję tego obrazu!

Film to bolywoodzka wersja Romea i Julii, w której obok miłości głównych bohaterów rozgrywa się zażarta walka pomiędzy dwiema rodzinami, prowadzącymi szemrane interesy związane z handlem bronią w małym miasteczku w Indiach. Niespodziewane uczucie wiąże Ram'a i Leel'ę, którzy stoją oni po przeciwnych stronach barykady. Ich związek nie ma najmniejszych szans na przetrwanie w atmosferze wzajemnej nienawiści najbiższych.


Postanawiają uciec i wziąć ślub, zacząć nowe życie z dala od dźwięków pistoletów i karabinów. Jednak niedługo mogą się cieszyć małżeństwem, bowiem miejsce ich pobytu zostaje odkryte i siłą są rozdzieleni, sprowadzeni do wcześniejszych domów i przydzieleni do ról, które działają na wspólną niekorzyść. Jednak prawdziwa miłość potrafi wiele przetrwać, ale o tym, czy zwycięży i jak  potoczą się losy zwaśnionych rodzin pozostawiam do samodzielnego odkrycia :D


Największą zaletą tego filmu to oczywiście muzyka. Obejrzałam już trochę produkcji tego gatunków, ale jeszcze żaden OST nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ten. Dźwięki, śpiew i taniec łączą się w piękną i harmonijną całość, która wprawia przeciętnego Europejczyka w osłupienie. Jedne z piosenek są melancholijne, drugie zabawne i lekkie, cały czas widz jest atakowany innymi doznaniami i emocjami. Poniżej znajdziecie dwie moje ulubione, które pokazują jak zmienny jest charakter tego obrazu:


Drugim, wielkim plusem filmu są główni aktorzy. Ranveer Singh, odtwórca roli "Romea" to szalony, seksowny macho, któremu daleko od smętnego romantyka, z którym możemyy kojarzyć odtwórców klasycznych adaptacji  dramatu Szekspira. Jego taniec, dialogi oraz sposób bycia nadają całej ekranizacji komediowy wydźwięk. Nie znaczy to wcale, że nie potrafi zagrać również rozdzierających serce scen - kiedy trzeba, jest słodki i kochany, a także odważny i zdeterminowany aby chronić swoją miłość.


Bolywoodzką Juliettę gra Deepika Padukone, nazywana przez fanów "The Queen of hearts". Swoją bohaterkę zagrała w sposób niekonwencjonalny, czyniąc z nią niezależną od mężczyzn kobietę, która jest wierna swoim wartościom i potrafi o nie walczyć. Moim zdaniem jest idealna do tej roli, a jej uroda i taniec są po prostu piękne i delikatne.


Chemia pomiędzy tą dwójką? Co tu dużo mówić - jest gorrąco, zwłaszcza że na planie, ta para poczuła do siebie coś więcej i teraz oficjalnie są parą !!! Gratulacje :D

Tacy słodcy *_*







Minusy? Ja nie widzę żadnych, ale moja opinia może być nieobiektywana, ponieważ kocham ten film i zawdzięczam mu wciągnięcie siebie w kolorowy świat Indii. Dlatego zachęcam Was do obejrzenia, myślę, że każdy znajdzie w nim coś fajnego ! :33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz