Dorayaki to japońskie ciasteczka, które składają się z dwóch, pulchnych placuszków, między które włożona jest słodka pasta z czerwonej fasoli azuki. Zalicza
się je do pieczonych słodyczy, czyli yakigashi. Legenda głosi, że pierwsze
dorayaki zostały usmażone na gongu, którego zapomniał samuraj z domu rolnika.
Stąd też ich nazwa, bo po japońsku gong to właśnie „dora”, natomiast „yaki”
znaczy piec. W niektórych regionach Japonii można również spotkać się z ich inną
nazwą – mikasa, co znaczyło (kiedyś?) potrójny słomkowy kapelusz.
Najczęściej na pastę fasolową mówi się anko, jednak niewiele
osób wie, że są różne jej rodzaje. W książce „Tradycje kulinarne Japonii” przeczytałam, że do dorayaki daje się tsubua, czyli czerwoną fasolę w całości
gotowaną z cukrem. Ja natomiast robiłam najbardziej popularny rodzaj – koshian - przygotowując go po ugotowaniu
fasoli (i przed dodaniem cukru) przecieramy fasolę przez sitko, aby pozbyć się
skórek.
Teraz dorayaki robi się już z różnymi nadzieniami jak dżem,
nutella, masło orzechowe, różnego rodzaju kremy np. z matchą (zieloną sproszkowaną
herbatą). Z pastą anko jest dużo roboty, więc na razie zamieszczę tylko przepis
na ciastka, a kiedy skończę mój zapas anko z zamrażarki i będę ją znowu
robiła wstawię tu przepis ze zdjęciami i wskazówkami.
Składniki (20 sztuk)
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 70g cukru
- 1 łyżka miodu (dałam takiego lejącego, żeby się dobrze rozprowadził)
- ½ łyżeczki sody
- 90g mąki
- 1 łyżka wody
- ½ łyżki mirinu (to słodkie japońskie wino używane do gotowania, można je kupić w małych buteleczkach, lub pominąć w przepisie bo to niewielka ilość. Podejrzewam jednak, że nadaje on delikatny, specyficzny posmak.)
- 100g an – ja wzięłam jakieś 180g żeby było więcej nadzienia (opcjonalnie, można dać inne nadzienie)
Na początku mikserem mieszamy jajko i żółtko, dodajemy cukier na 3 razy i czekamy aż masa lekko zbieleje. Dodajemy łyżkę miodu. Sodę rozpuszczamy w niewielkiej ilości wody i również dodajemy do masy jajecznej. Przesiewamy mąkę i wmiksowujemy do reszty, razem z mirinem i wodą. Ciasto odstawiamy do lodówki na pół godziny, w tym czasie powinno trochę zgęstnieć.
I teraz dopiero
zaczynają się schody dla kogoś kto nie ma magicznej, metalowej szpatułki do
przewracania placków. Metalowa jest na tyle cienka, że bez problemu wchodzi pod
ciasto, najlepiej jak by była też trochę większa od placka. No ale ja sobie
jakoś bez tego cuda poradziłam i zaraz przedstawię mój sposób.
Patelnię smarujemy olejem i rozgrzewamy. W przepisie jest
żeby rozgrzaną patelnie przed wlaniem ciasta odstawiać na ścierkę, aby trochę
ostygła. Ja jednak proponuję po prostu po nagrzaniu trzymać ją na średnim ogniu
(u mnie to był 6 stopień z 10). Ciastka zawierają dużo cukru, więc jeśli
patelnia będzie za gorąca cukier zacznie się karmelizować i palić. Wlewamy
ciasto aby były małe placuszki, dobrze jest nakładać mniej niż łyżkę, bo ciasto
pod wpływem ciepła się trochę rozleje. Z jednej strony smażymy je minutę, z
drugiej 10-20 sekund. Rzeczywiście tej 1 minuty pilnowałam i to dobry moment na
pierwsze przewrócenie. Po drugiej stronie trzymałam jednak dłużej tak żeby placek
nie został surowy w środku, można też przewrócić znowu na pierwszą stronę jeśli
chcemy żeby się bardziej zarumieniły.
Przewracałam je widelcem, pomagając sobie czasem drugim Należy je
wytrzeć za każdym razem gdy pobrudzą się ciastem. Najważniejsze jest żeby się
nie bać i przewracać zdecydowanie. Tak
smażymy 40 placków, na jeden nakładamy nadzienie i przykrywamy drugim. Jeśli mamy anko, robimy 20 kulek i rozpłaszczamy je, po czym wkładamy między placki.
![]() |
Niestety moje dorayaki nie maja idealnych kształtów ale są naprawdę pyszne! |
SMACZNEGO! ITADAKIMASU!!! (^-^)
-----------------------------------------------------------------------
http://en.wikipedia.org/wiki/Red_bean_paste
http://anime-wiki.pl/wiki/Dorayaki
http://en.wikipedia.org/wiki/Dorayaki
"Tradycje kulinarne Japonii" Magdalena Tomaszewska-Bolałek
Mmm, dorayaki są dobre~ Chyba się skuszę i też je zrobię sama!
OdpowiedzUsuńOczywiście zachęcam! (^-^) A w razie problemów proszę pisać w komentarzach lub bezpośrednio na maila (^.-)
UsuńJadłam je w Japonii. Pyszne :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj je zrobiłam i wyglądem może nie zachęcają do zjedzenia ale w smaku są niebiańskie ^.^
OdpowiedzUsuńMi wyszły idealo
OdpowiedzUsuń